Ten wpis dedykuję sobie sprzed roku kiedy to z Wojtkiem stanęliśmy przed wyborem pierwszych zabawek i książeczek. Każdy sklep z zabawkami był dla nas oczywiście kopalnią pomysłów, co kupić, ale z drugiej strony naprawdę nas ten ogrom rzeczy przytłaczał. Co kupić? Dlaczego? Czy cymbałki, na których Młoda będzie grać cały dzień nie doprowadzą mnie do szału? Czy książki o literkach nie są zbyt “poważną” literaturą dla tego szkraba? Przejrzałam blogi, konta na IG z poleceniami i patrzyłam co w domach mają moje koleżanki, które są już mamami. Przez ostatnie pół roku udało nam się zgromadzić pokaźną, ale wciąż kontrolowaną liczbę zabawek dla dziecka i dobrze wiemy już co nasze dziecko uwielbia, a także czego my – jako rodzice na pewno nie kupimy!
Garść zasad, żeby nie zwariować
Najważniejsza zasada – słuchać i obserwować przede wszystkim swoje dziecko. Możemy inspirować się poleceniami blogerek, specjalistów i rankingów, ale ostatecznie każde dziecko jest inne, prawda? Nasza córa uwielbia koniki i instrumenty. Ale nie każde dziecko będzie tańczyć do muzyki i grać na cymbałkach. Inne wolą jeździć z misiem w wózku po mieszkaniu i gotować w zabawkowej kuchni.
Kolejne dwie zasady, którymi się kierujemy są ze sobą połączone. Warto kontrolować ilość zabawek i je podmieniać. Czasem “nudna” zabawka wyciągnięta po 2 miesiącach z szafy jest w użytku jak nówka. Warto kontrolować liczbę rzeczy, bo dziecko mając tych zabawek za dużo i tak nie będzie wiedziało, czym ma się bawić. Z kolei problem “znudzenia” zabawkami często wynika z tego, że dziecko nie wie, jak się daną zabawką bawić. U nas najczęściej jest tak, że pokazujemy z Wojtkiem Młodej co można zrobić z klocków. Można zbudować wieżę, płot farmy, ułożyć większy kwadrat, albo zrobić z jednego klocka siedzisko na herbatkę. Warto bawić się z dzieckiem na początku, żeby potem potrafiło bawić się samodzielnie.
No i ostatnia zasada, której ambasadorką powinna być nasza niania. Dla dziecka zabawką może być naprawdę wszystko. Od folii bąbelkowej, przez garnek z kamyczkami, po długopis z kartką. Chodzi o pomysł i spędzenie czasu z dzieckiem!
Zabawkowy kącik muzyczny
Hit hitów u całej rodziny to Pomelody To platforma z muzyką, słuchowiskami, czy pięknymi animacjami dla dzieci. Znajdziecie tam mnóstwo muzycznych inspiracji, z których nasza Młoda korzysta np. przy graniu na własnych instrumentach! My mamy śpiewnik, ale i subskrypcję aplikacji, żeby zawsze mieć coś do posłuchania przy sobie. My najczęściej wyciągamy wszystkie instrumenty, puszczamy muzykę i wspólnie robimy orkiestrę. Później zazwyczaj wszystkie instrumenty przejmuje Młoda i bawi się sama, a my dopingujemy robiąc na przykład obiad 😉
Zabawki klasyczne
Czyli największa zabawkowa kategoria. Pierwszą lalę, którą upodobała sobie Młoda jest ta mięciutka z magnetyczną buzią. Możecie jej do ust przyłożyć smoczek lub butelkę. Ta jest super opcją dla najmłodszych, bo możecie całość wyprać. Zestaw małego lekarza też sprawdza nam się na co dzień, ale jest też fajną pomocą do tłumaczenia, że nie ma się co bać wizyt w przychodni. Młoda jeździ na szczepienia ze swoim stetoskopem i nie boi się gabinetów i lekarzy. Poza tym, kto nie lubi naklejać plasterków? Każdy lubi 😀 Podobnie mamy z zestawem sprzątającym. Młoda sprząta wszystko i wszędzie. Oby ten nawyk w niej został. No i jest Czuczu – czyli codzienna dawka nauki i zabawy. Dzień bez Czuczu dniem straconym, przysięgam 😉 To seria zabawek logicznych, które wspierają rozwój dziecka. Jesteśmy fanami!
Z ponadczasowych klasycznych zabawek mogę z ręką na sercu polecić klocki Duplo. To zawsze super pomysł na prezent. Potem łatwo puścimy klocki w kolejne ręce, bo to zabawka ponadczasowa i niezniszczalna.
Literatura poważna
Książki i książeczki. Obrazkowe, z tekstem, po polsku i po angielsku! Uwielbiamy wszystkie propozycje, które tu widzicie! Kicia kocia, mimo że totalnie nie w moich wizualnych gustach, pomaga nam wytłumaczyć wiele różnych sytuacji. Choćby taką, że niebawem pojawi się w naszej rodzinie nowa dzidzia. Literki poznajemy powoli na swój sposób. Najczęściej po prostu pokazując różne rzeczy, które widzimy na obrazkach, bo nie ma tam w środku słów, tylko właśnie ilustracje. Książki po angielsku to super sposób, żeby powolutku przemycać fakt, że nasz język nie jest jedynym, w którym rozmawiają ludzie. Czasem opowiadam historie w po angielsku, a czasem tę samą po polsku. Książki po angielsku najczęściej kupujemy w TKMaxx, bo są tam w dobrych cenach i można dostać fajne, nietypowe egzemplarze.
Młoda chodzi też z nianią do biblioteki i wybierają tam wspólnie książki dedykowane najmniejszym czytelnikom. Te książki maja swoją półkę w domu i wymieniamy je co 3 tygodnie. To super wstęp do tłumaczenia, że o książki trzeba dbać, a także że istnieje coś takiego jak biblioteka, w której można wybrać sobie cokolwiek co chce się przeczytać.
Naszym książkowym hitem z biblioteki jest Ulica Czereśniowa – od kilku miesięcy oglądamy codziennie przed snem i wcale nam się nie nudzi!
Z ciekawostek: Nie polecam książki “Rok w mieście”, ale już podobno “Rok w lesie” jest mega i wiem to od moich czytelniczek, także daję znać!
Zabawki interaktywne
Zdania są różne, ale osobiście uważam, że życie nie jest czarno-białe. My wykorzystujemy takie zabawki głównie w podróży, żeby umilić ten często trudny i nudny czas. Zarówno pilot jak i króliczek pełnią kilka funkcji. Śpiewają piosenki, są gryzakami, są interaktywne i interesują dzieciaki. Za to mini projektor to nasz as w rękawie do zajęcia uwagi. Wyświetlamy tam zwierzątka i rozpoznajemy je. Rozmawiamy o tym, co widzimy, a kiedy wkrada się nuda bawimy się cieniami.
Coś dla rodziców
Ta książeczka powinna być wręczana każdej mamie wraz z wypisem po porodzie. To kompendium wiedzy, którą każdy powinien znać i “tfu tfu” nigdy jej nie wykorzystać. Świetna “broszura”, którą przeglądałam przed snem, a teraz jest w naszej apteczce gotowa do użytku w każdej chwili.
Zabawki, które są aktualnie schowne
Zabawki staramy się chować i wymieniać. Dzięki temu radość z zapomnianej zabawki jest taka sama jak przy nowej. Zestawy wymieniam mniej więcej co miesiąc. Poniżej zostawiam Wam kolaż z linkami.
Jest fajna, ale myślę, że Młoda jest ciuuut za mała. Poczekam aż ogarnie lepiej te historie i kształty – na razie czeka schowana w pudełku, pewnie za miesiąc znów wyciągnę. Z ekspresem mieliśmy naszą małą tradycję. Młoda zawsze jak robię kawę naciska guziczek więc jak dostała swój to oszalała! W ogóle hasło: Zrobić herbatkę to to takie 5 minut spokoju, bo leci szykować napój dla mamy i zanim wróci z filiżanką ja mam chwilę na zrobienie czegokolwiek. Potem oczywiście robimy kawkę i herbatkę dla wszystkich domowników i misiów. Hit! Podobnie jest z zestawem do gotowania. Mamy kilka różnych, zestawów i jak gdzieś jedziemy, to zbieram warzywka w bawełniany woreczek i zabawa gotowa! Mieliśmy to ze sobą w Paryżu i codziennie gotowaliśmy dla króliczka inna zupę.
Myszki Maileg, to zabawka, do której dopiero ostatnio dorosła! Kładzie w łóżeczku, do wózka i przykrywa. Mamy na razie 3 myszki i dosłownie 2 mebelki, ale z czasem na prwno nasza kolekcja się powiększy. Są Dosyć drogie, ale pięknie wykonane. Można podrzucić rodzinie jako pomysł na prezent. Jeśli chcą coś kupić, to właśnie elementy do kolekcji myszek. To chyba zabawka na lata, bo tak sobie myślę, że nawet jako 5-7 latka chętnie bym się nimi bawiła!
No i sorter – mamy go w domu na wsi. Bawimy się na wiele sposobów! Uczymy kształtów, budujemy wierze, segregujemy, przekładamy z miski do miski łyżka. Naprawdę Warto bawić się takimi zabawkami na wiele różnych sposobów, żeby później dzieci same umiały się bawić i zająć sobą.
Podsumowanie
No to jak? Co z naszego zestawu macie w swoich szafkach i koszach z zabawkami? Dajcie znać, jakie książki i zabawki są waszymi must-have, a co totalnie się wam nie sprawdza.
