Mówią, że w marcu jak w garncu i w moim przypadku to powiedzenie sprawdziło się w stu procentach. Siadajcie wygodnie, a ja opowiem Wam co się stało, że czułam się jak w wielkim garze, w którym ktoś porządnie namieszał.
Wydałam kolejnego ebooka
Tym razem wycenie własnych działań na Instagramie. Jestem dumna z każdego zdania, każdej złamanej przez Wojtka i Kacpra strony, z wywiadu z Sabiną z agencji ZŁO99, ze wstawki prawniczki, która jasno tłumaczy jak współprace na IG wyglądają od strony prawnej… Jestem dumna z kolejnej wartościowej publikacji, która wesprze internetowych twórców i poprawi jakość naszej branży.
To był wyjątkowy projekt z wielu powodów:
- Mam dziecko. I nawet najlepiej zaplanowane dni pracy, deadline’y i obietnice idą w diabli, gdy Mała nagle zaczyna ząbkować i nie śpi całą noc, bo woli po nas skakać. To był pierwszy proces tworzenia nowego produktu z dzieckiem na pokładzie. I choćbym chciała przenosić góry, to od 7 miesięcy na początku dnia są całusy, śniadanie, ubieranie i jeszcze trochę całusów, a potem jak dzidzia da – jest praca i ebook. I to jest wielka zmiana, o której przekonałam się po raz kolejny na własnej skórze 😉
- Nowe osoby w zespole wrzuciliśmy na głęboką wodę. I mimo, że momentami było ciężko to wiem, że zarówno Malwina, jak i Kacper zdali egzamin.
- Ebook tworzył się w różnych strefach czasowych. Można mówić o facetime’ach, google meetsach i innych komunikatorach, ale ostatecznie i tak dobrze jest się spotkać w biurze. Szczególnie, że na Fuercie pracowaliśmy nocami, więc moje szalone pomysły rodziły się o 23:00 i były przeze mnie realizowane od razu, a zespół dowiadywał się o nowych zmianach z lekkim opóźnieniem ;D
Piszę o tym, bo to cenna lekcja dla wszystkich, którzy prowadzą i rozwijają swoje biznesy. Czasem choćbyśmy chcieli, nie przeskoczymy pewnych rzeczy i możemy to przyjąć do wiadomości i działać w zgodzie z zaistniałą sytuacją, albo próbować bezskutecznie załamać czasoprzestrzeń i wydłużyć dobę. Ja wybrałam pierwszą opcję, dlatego ebook wyszedł nie w poniedziałek, a w piątek.
“Czy ebook będzie jeszcze w sprzedaży, bo nie zdążyłam kupić?”
Będzie! Niebawem uruchomimy stronę, żeby wszyscy spóźnialscy mogli zaopatrzyć się w Instagram Collab i świadomie działać na Instagramie. Nie mówię jeszcze kiedy, bo musimy to ustalić z zespołem i zakomunikować odpowiednio wcześniej, żebym po ponownym zamknięciu sprzedaży nie dostawała DMów, że znów nie zdążyliście ;D
Raz na wozie, a raz nagrywam swój pierwszy kurs w życiu
W piątek wypuściliśmy ebooka, a od poniedziałku dopinaliśmy kolejny projekt, czyli nagrania kursu w innowacyjnej odsłonie. Kocham z Wami rozmawiać, motywować Was i inspirować na instastories i lajwach. Postanowiłam zrobić krok na przód i samodzielnie wyprodukować kurs online. Wszystko było zaplanowane. Piękne studio, moje ukochane makijażystki, stylistka i scenografka. Co mogło pójść nie tak? Przecież “gadam do telefonu” non stop, nie wstydzę się występowania przed kamerą i wiem co mówić – w końcu uczę Was o IG już 3 lata!
Ogólne przemęczenie, zbyt “sztywne i dokładne” przygotowanie się do roli prowadzącej i debiut, który musiał być w moich oczach PERFEKCYJNY sprawił, że pierwszy dzień był dla mnie traumatyczny. Usiadłam na sofie umalowana, ubrana w super kieckę, przygotowana na lekcję o hahstagach…. i nagle nie wiedziałam, co mam mówić. Pamiętałam podpunkty, które sama sobie jeszcze rano dopisałam i tak bardzo nie chciałam o niczym zapomnieć, że po drodze zgubiłam swoją charyzmę i radość z mówienia o Instagramie. Próbowałam trzymać się sztywno ustalonych ram, formułek i kolejności i to właśnie blokowało mnie najbardziej. Narzuciłam sama sobie poziom, którego nie udało się osiągnąć, więc stresowałam się jeszcze bardziej i w rezultacie każda kolejna próba kończyła się fiaskiem.
I co teraz?
Czekam na zmontowany materiał i zobaczymy. W tym momencie, gdy emocje już opadły po prostu wyciągnęłam kolejne wnioski. Na pewno byłam dla siebie zbyt krytyczna. Zespół zgodnie stwierdził, że przesadziłam mówiąc, że materiał do niczego się nie nadaje. Jest po prostu inny niż zakładaliśmy. Na podstawie zmontowanego materiału zdecydujemy, czy realizujemy plan nowego produktu według pierwotnych założeń, tworzymy coś zupełnie innego (co oczywiście wpadło do mojej głowy podczas nagrywania – nic nie zdradzam, zobaczymy!) czy może ostatecznie zrobimy z tego darmowy materiał.
Nie samą pracą człowiek żyje
Nawet nie wiem kiedy ten miesiąc minął, ale poza biurową pracą wydarzyło się naprawdę dużo.
Ulubieńcy marca
Na koniec kilka konkretów:
Gwiazdy marcowej garderoby
Legginsy z Oceans Apart musiały znaleźć się w tym zestawieniu, bo jak je założyłam pierwszy raz w biurze, to od razu zaczęłam robić przysiady! Dlaczego? Bo mam pełną swobodę ruchową w ich strojach. Drugi wiosenny hit tsweter z nowej kolekcji Femi Stories. Połączenie kolorystyczne to jeden z wiodących trendów, do tego jeszcze wzór zebry i świetny krój, czyli wszystko, co Banaszewska lubi najbardziej.
Sweter
Legginsy
Wiosenny must have
Dostałam te kolczyki na początku marca, ale paczuszkę miałam czas odpakować dopiero podczas nagrań. No i przepadłam. Od razu poprosiłam Sylwię o stworzenie stylizacji w kolczykami w roli głównej. Zdjęcia zobaczycie pewnie niebawem na moim profilu, a tymczasem biegnijcie na stronę Apartu, zobaczcie całą kolekcję Paradise i swój zestaw na nadchodzący sezon!
Koralowe kolczyki
Błękitne kolczyki
Różowe kolczyki
Granatowe kolczyki
Jakość to podstawa
Bąbel rozpoczyna swoją przygodę z jedzeniem z wysokiego C, a ja w końcu mogę się wyżyć kulinarnie. Wszystko za sprawą współpracy ze Swojskim Produktem. Na zdjęciach obok widzicie chyba o czym mowa. Jeśli szukacie wysokiej jakości produktów z dostawą pod drzwi to lepiej nie traficie. Możecie wierzyć lub nie, ale jak zobaczyłam pod drzwiami te kartony wypełnione kolorowymi owocami i warzywami to ucieszyłam się jak dziecko!
Swojski Produkt
Ulubieniec Bąbla
Przestaję nadążać nad tempem rozwoju mojego dziecka. Jak tylko przyzwyczaję się, że zaczęła się świadomie turlać z pleców na brzuch, to ona nagle wstaje. Aktualnie ulubioną zabawką jest wieża z Liewood, którą Młoda namiętnie układa. Jakbyście szukali klocków dla najmłodszych, to moje dziecko poleca 😉
Klocki Liewood
Wielkanocny przepis
Ten przepis odczarował złe wspomnienia na temat suchej babki wielkanocnej. Łatwość wykonania, pomarańczowy aromat, słodycz i wilgotne ciasto to jedynie kilka atutów tego świątecznego ciasta. Jeśli chcielibyście poeksperymentować w kuchni na Wielkanoc, to polecam ten przepis na babkę z Cointrau.
Przepis na babkę
Wiecie już, jak mi minął trzeci miesiąc 2021. A jak Wam minął marzec? Dajcie znać w komentarzach, a ja tymczasem oddelegowuję się do kuchni i zabieram na świąteczne przygotowania!