Metamorfoza biura Instacademy – część 2

W poprzednim wpisie opowiedziałam Wam, co nieco o historii biura Instacademy i przedstawiłam nasz pokój, w którym jemy, a także odpoczywamy. Tym razem chciałam zaprezentować przestrzeń, w której pracujemy, przywołać jeszcze odleglejsze wspomnienie z mojego życia i pokazać, jak niespodziewanie wiele może zmienić się wokół nas w ciągu zaledwie kilkunastu miesięcy.

2017

Mieliście kiedyś tak, że wspominając, co działo się u Was, np. półtora roku temu, stwierdzaliście: „rany, w życiu bym wtedy nie pomyślała, że teraz będę tu gdzie jestem”? W listopadzie 2017 roku wybrałam się na mini-wakacje do Kanady. Wojtek kończył trzydziestkę, a mi udało się dorwać bilety za 600 zł w obie strony. Szczerze mówiąc nie miałam żadnych oczekiwań, jeśli chodzi o tę podróż. Totalny spontan – chcemy po prostu rozerwać się, odpocząć i zobaczyć trochę świata.

Któregoś dnia chodząc po Toronto naszą uwagę przykuła różowa kamienica. Weszliśmy do środka i całkowicie oniemiałam. Sklep Cocktail Emporium – bo o nim mowa – zachwycił mnie estetyką, której wtedy w Polsce próżno było gdziekolwiek szukać. Wystrój niemalże krzyczał: WŁAŚCICIELKĄ TEGO SKLEPU JEST KOBIETA, a asortyment pomimo swojej różnorodności budował spójną całość. Wszystko było tak osobiste, że miałam wrażenie, że w jakiś sposób poznaję właścicielkę poprzez samo przebywanie w tym sklepie. 

Z ogromnej kolekcji wybrałam sobie jedną rzecz, którą postanowiłam kupić. Był to porcelanowy kubek (a może powinnam napisać pojemnik?) w kształcie machającego łapką kotką. Przypominał mi mojego Puszka i uznałam to za dobry znak. Kiedy wychodząc przeszłam przez drzwi sklepu, w mojej głowie zakiełkowała jedna myśl: kiedyś też chce mieć swój #girlbusiness, przez który będzie przemawiać moja osobowość.



2019

Jest styczeń 2019 roku, a my świętujemy siedząc na podłodze naszego nowego biura i popijając sok jabłkowy z kieliszków do martini. I choć już wtedy nie wierzyłam, jaką drogę pokonałam przez lekko ponad rok, to moje marzenie o stworzeniu przestrzeni do pracy, która będzie manifestować moje ja, cały czas czekało, aż je zrealizuje. Miałam jeden moodboard, w sercu vibe sklepu z Toronto, a w myślach niejasne przeczucie, że wszystko wyjdzie cudownie.

Pierwsza przyszła sofa i piękne, złote donice.

Różowa sofa jest dla mnie szczególnie ważna i od razu stała się kluczowym elementem naszego głównego pokoju. To nie tylko piękny i wygodny mebel, ale również pewien symbol. Różowy to kolor, który w naszym społeczeństwie budzi różne skojarzenia. Dla mnie w połączeniu z sofą, która stoi w centralnym punkcie biura, reprezentuje ideę  #girlboss, czyli nowoczesnej kobiety biznesu, która w sferze zdominowanej przez mężczyzn nie wyrzeka się swojej kobiecości, ale wręcz czerpie z niej siłę.

Sofa

Po tym jak ustawiliśmy sofę w naszym biurze, okazało się, że ten sam model ma u siebie Chiara Ferragani!

Przestrzeń obok sofy wypełniają dwie złote donice, w których stoją sansewieria i fikus. Obie rośliny są praktycznie niezniszczalne – ja zupełnie nie mam ręki ogrodnika, więc cieszę się, że nie potrzebują one zbyt czułej opieki 🙂

Donice

W poprzednim wpisie o kuchni zabrakło naszych kuchennych krzeseł, ponieważ nie zdążyły dojechać na sesję fotograficzną. Z tego powodu zrobimy małą roszadę i pokażemy je teraz 🙂

Krzesła miały być retro, żeby dopełniać ściany z kwietnikiem oraz lodówki w stylu lat 50. Doskonale spełniają one ten cel, a w dodatku kiedy przynosimy je do głównego pokoju, to odnajdują się w nim równie dobrze.

Krzesło

Na zdjęciu z krzesłem widać naszą drewnianą komodę.

Komoda to mebel, który najbardziej harmonizuje atmosferę w pokoju pracy. Ciepły hebanowy kolor w połączeniu z dostojną formą tej drewnianej rzeźby potęgują uczucia spokoju i porządku. Jak już wspominałam, do wystroju biura przystąpiłam z jednym moodboardem. Oczywiście później lista inspiracji rozrastała się, ale na tym pierwszym obok białych stołów przeznaczonych do pracy, stoi właśnie drewniana komoda.

Drewniana komoda

Na komodzie można zobaczyć złotą lampę, która idealnie koresponduje ze wspomnianymi wcześniej złotymi donicami. Takie lampy bez problemu odnajdziemy na pinterestowych inspiracjach z domowych biur urządzanych przez #girlbosses. My mamy takie dwie – druga stoi na moim stole. Nie mogłam się powstrzymać, musiałam mieć ją przy swoim stanowisku pracy 🙂

Lampa

Celowo zdecydowałam się na stoły zamiast biurek. Nie chciałam, żeby miejsce, w którym mamy wchodzić na wyżyny naszej kreatywności, przypominało typowe biuro. Dzięki temu, że blaty nie są przymocowane do nóg i szafek, na których stoją, możemy łatwo przearanżowywać ich ustawienie. Było to niezwykle przydatne podczas urodzin bloga. 

Podłogę biura przyozdabia śliczny, kremowy dywan. Jest on wytrzymały, ale zarazem bardzo przyjemny w dotyku. Raz spędziliśmy pół dnia leżąc na nim, ponieważ służył nam jako tło produkcji dla Apartu, którą kręciliśmy z pozycji lotu ptaka. Pamiętacie? 🙂

Na koniec zostawiłam sobie złoty wózek barowy.

Wózek barowy

Tym elementem wystroju niejako zataczamy krąg. Bardzo podobny stolik zobaczyłam w Cocktail Emporium podczas pamiętnej wizyty. Stolik wiózł na sobie ozdobne shakery, kieliszki, książki i butelki fajnych alkoholi. Zapamiętałam ten widok i bardzo chciałam go odtworzyć, ale dopiero urządzanie biura dało mi taką możliwość. Myślałam, że będzie to czysto dekoracyjny składnik wyposażenia, który będzie służyć instagramowym zdjęciom. Okazało się jednak, że jest bardzo przydatny kiedy odwiedzają nas goście. 

Porcelanowy kotek

W międzyczasie ktoś powiedział mi, że kotek, którego kupiłam w Toronto, to tak naprawdę maneki-neko – typowa dla Japonii figurka, która ponoć przynosi posiadaczowi szczęście. Niesamowite jest jak wiele może wydarzyć się w ciągu półtora roku. Chociaż wiem, jak wiele sił i pracy włożyłam w to, żeby być tu, gdzie teraz jestem i pisać dla Was ten wpis, to nie mogę oprzeć się wrażeniu, że mimo wszystko pomogła mi w tym kropelka szczęścia, którą miałam. Nie wiem, czy to dzięki porcelanowemu Puszkowi, ale na pewno zawsze będzie zajmował on szczególne miejsce w moim sercu 🙂

Poniżej znajdują się linki do wszystkich produktów:
Sofa
Donice
Welurowe krzesła
Komoda
Lampa stojąca
Dywan
Wózek barowy

PS. Wikipedia powiedziała mi właśnie, że maneki-neko różnią się od siebie w zależności od tego, czy mają znajdować się w domu właściciela, czy w miejscu jego pracy. Te do domu powinny mieć podniesioną prawą łapę, a te do pracy lewą. Mój podnosi tę prawą, co niestety nawet się sprawdza – są dni, kiedy spędzam w biurze więcej czasu niż w domu. Pracuję nad tym, żeby takich sytuacji było jak najmniej, ale pociesza mnie, że w tak zaprojektowanym i urządzonym biurze nawet te okresy wyjątkowo wzmożonej pracy owocują kreatywną atmosferą i świetnymi rezultatami.

4 comments
  1. PRZEPIĘKNIE! Aż niemożliwe jak wielką metamorfozę przeszło biuro i jaką Ty przeszłaś drogę! MEGA INSPIRACJA!!!!!

  2. Ale cudo Wam wyszlo! Ka jestem na etapie urzadzania pokoju biurowego i chyba podpatrze cos u Ciebie;) a jakie krzesla do biurka polecasz i jakie biurka macie?

    1. My mamy proste z ikei, a krzesła są z SF MEBLE, na bank w którymś wpisie o metamorfozie biura są! :)))

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

Może Ci się spodobać

Kuchnia – efekt końcowy

Za chwilę minie rok od kiedy zaczęliśmy remont mieszkania. To zabawne, że kiedy słyszałam od innych: Uuu, u nas to się ciągnęło miesiącami – to przewracałam…