Zdecydowałyśmy się na ten kierunek raczej z przypadku. Patrząc w kalendarz i na to, co szykuje się w czwartym kwartale roku poczułam, że potrzebuję jeszcze naładować baterie. Ustaliłam z Wojtkiem, że biorę młodą i jedziemy razem z moją mamą na nasz pierwszy babski wyjazd!
W niedziele kupowałam wycieczkę, a już w środę siedziałyśmy w samolocie. Wyspę kojarzyłam z serialu o rodzinie Durellów. W latach trzydziestych owdowiała Louisa, wraz z pięciorgiem dzieci postanowiła sprzedać dom – a cały, choć nieduży dobytek, spakować i opuścić deszczową Anglię. Wyjechali…na Korfu! Nowe, greckie życie rodziny opisał najmłodszy syn- Gerald Durell w Trylogii z Korfu.

Na podstawie tych książek został nakręcony przez BBC serial i bardzo Wam go polecam (tak samo jak książki!). Jeśli macie ochotę ruszyć tropem rodziny po Korfu to wskazówki znajdziecie na tym blogu.
/dlrdj40hnm2fn.cloudfront.net/exported/108/1082406.jpg)
A jeśli chodzi o nasze wakacje na Korfu… Wybrałam hotel Eva Palace należący do luksusowej (jak sama się określa) sieci greckich hoteli Grecotel. Po zeszłorocznym rozczarowaniu hotelem Mitsis Rinela (ta sieć była dla mnie znakiem ogromnej jakości, ale po pandemii standard bardzo się obniżył) szukałam czegoś nowego.
Już po przyjeździe poczułam, że hotel jest naprawdę NIESAMOWICIE położony. Chyba nigdy nie miałam takiego widoku! Dwie zatoki, lazurowa woda i bogaty, zielony krajobraz. Daleko przed nami brzeg Albanii i błękitne niebo. Naprawdę zaparło nam dech w piersiach po wejściu do lobby. Obsługa przygotowała dla nas drinki, wodę, kawę, a młoda dostała sok i ciasteczka. Mogłyśmy usiąść, napić się, spokojnie wypełnić kartę meldunkową na telefonie, a nie stać i czekać w recepcji. Nasz pokój był już gotowy o godzinie 10:00, więc w zasadzie nie straciłyśmy czasu.

Największym atutem hotelu jest nie tylko widok, ale i plaża. Niesamowicie kameralna, z lazurową, ciepłą wodą i delikatnym zejściem. Przez to, że znajduje się w zatoce, to nie ma tam w ogóle fal czy silnych prądów. Jedno zejście było kamieniste, a drugie piaszczyste, co dla kogoś z dzieckiem jest atrakcją – bo w końcu z kamieni i piachu powstają najlepsze budowle.
Pobyt miałyśmy w opcji HB, czyli w cenie były śniadania i obiadokolacje. To było średnio wygodne, bo kolacja była późno – od 18:30 do 21:30. Po całym dniu na słońcu młoda była zmęczona i w sumie na kolację nie miała już ochoty zbyt dużo jeść. Plusem jest to, że dzieci mają pełne wyżywienie za darmo, więc mogłam z nią iść na lunch, na który normalnie nie miałam ochoty chodzić (bo był taki o – zwykły bufetowy lunch, który kosztował 35 euro od osoby). Wolałam zjeść sałatkę grecką przy basenie albo iść na lunch gdzieś na miasto niż wydawać 70 euro na lunch w hotelu. To był na pewno minus, w zasadzie nie działało w ciągu dnia nic innego – był pool bar z przekąskami i ta restauracja z lunchem bufetowym.
Na pewno nie polecam tego hotelu z dzieciakami – nie ma żadnych udogodnień (wbrew temu co jest napisane na stronie hotelu), nie ma placu zabaw, a sala zabaw… wole to przemilczeć 😛 Młoda ma dopiero dwa lata, więc spokojnie wymyślałam jej zabawy na piasku, w morzu czy basenie.
Zastanawiam się czy w ogóle polecić ten hotel, bo prawda jest taka, że był naprawdę drogi. 15 tysięcy za dwie osoby dorosłe i dziecko, w ofercie last minute, poza sezonem to… kupa kasy! Hotel jest naprawdę pięknie położony, ma fajny basen i niesamowitą plażę. Jest jednak dość starym obiektem, do tego w wariancie HB (na koniec miałam do dopłaty około 300 euro za wodę, napoje do kolacji i może 3 lunche w pool barze?) wychodzi to naprawdę drogo.
Z ciekawości wybrałyśmy się do drugiego hotelu tej sieci, który jest tuż obok (Corfu Imperial) i był on jeszcze droższy o cztery tysiące niż nasz! Na tydzień! I uwaga… tylko ze śniadaniami! Tam było już czuć „luksus”, do tego stopnia, że chyba nie czułabym się dobrze na wakacjach, podczas których lubię miejsca bez sztucznego przepychu. Oczywiście to przepiękny obiekt ze wspaniałymi basenami i widokiem, ale na przykład o wiele (moim zdaniem) gorszą plaża. Lunch, który tam jadłyśmy był natomiast pyszny.
Jestem ciekawa innych obiektów tej sieci, więc jeśli byłyście w jakimś ich innym hotelu to dajcie znać!
Jeśli chodzi o samo Korfu, to odwiedziłyśmy stolice (jeździł tam hotelowy bus, dwa razy dziennie, w cenie pobytu). Ponownie – nie wiedziałam czego się spodziewać, a to miasto mnie szczerze zachwyciło. Bardzo urokliwe uliczki, stare kamienice, domy, niesamowita miejska plaża… z resztą co ja Wam będę mówić, zobaczcie sami na zdjęciach!
Mam do polecenia Wam dwie restauracje (Pane e Souvlaki oraz restauracje z owocami morza w hotelu Corfu Imperial) i jedną do odradzenia (Apovrado, niedaleko naszego hotelu). W pierwszych dwóch zjadłyśmy pyszne, świeże jedzenie, po którym czułyśmy się najedzone, ale lekko. Po drugim… cóż, od razu po wyjściu bolały nas brzuchy! Paradoksalnie to w tej niepolecanej zapłaciłyśmy najwięcej…
Chętnie wrócę na te wyspę z mężem. Myślę, że wynajęcie auta i zjechanie jej z północy na południe, zatrzymywanie się w zatokach i podziwianie widoków, pływanie w tej turkusowej wodzie, piknik, wino… to dobry pomysł na wakacje!
